Referral code for up to $80 off applied at checkout

Album tygodnia: Wilco Schmilco

On September 6, 2016

Co tydzień opowiadamy o albumie, z którym uważamy, że powinieneś spędzić trochę czasu. W tym tygodniu prezentujemy album Schmilco, dziesiąty album małego zespołu z Chicago o nazwie Wilco, o którym mogłeś słyszeć. Premiera już w ten piątek.

Ageizm nie ogranicza się tylko do emerytowanych legendarnych inżynierów Apple, którzy próbują znaleźć pracę w sklepie Apple; jest obecny w każdym żarcie o "rocku taty" oraz za każdym razem, gdy ktoś mówi, że Migos są lepsi niż Beatlesi. Czasami ageizm jest potrzebny i właściwie może być pomocny; każda nowa generacja musi zepchnąć starszą na swój lód, ponieważ kanony powinny być przepisane. Od albumu Sky Blue Sky z 2007 roku, Wilco dość mocno przyjęli etykietę indie rocka odpowiadającego "rockowi taty", zespołu, który tworzy muzykę dla 41-latków, którzy kiedyś spędzali weekendy na koncertach, a teraz spędzają je na meczach piłki nożnej swojego syna Blaze'a. Wilco naprawdę przyjęli ten definiujący gatunek w okolicach zeszłorocznego Star Wars — niemal Buzz Bin powrót do przeszłości, który był ścieżką dźwiękową do wielu letnich grillów dla tatusiów.

Tytuł ich nowego albumu, Schmilco, nawiązuje do każdej łatwej puenty o "rocku taty", jaką można wymyślić, ale jest w tym haczyk: Schmilco to surowy, emocjonalny, niemal całkowicie akustyczny album, pełen żalu, wspomnień o horrorze dorastania oraz bólu związanym z odpuszczaniem. To album, którego nigdy byś się nie spodziewał po młodym zespole, ani nie próbował. Takie utwory powstają tylko z doświadczeniem życia, by zobaczyć, jak twoje wspomnienia i młodsze życie oddalają się w dal. Jednocześnie wydaje się być najmniejszym albumem Wilco — jego 12 utworów trwa tylko 36 minut, a tylko jeden z nich trwa dłużej niż cztery minuty — i najbardziej emocjonalnie poruszającym i resonującym od A Ghost is Born.

Nagrywany z tą samą ekipą, która zrobiła Star Wars, i nagrywany podczas tych samych sesji, szybko można zauważyć, że Schmilco zmierza w stronę ponurego, lustrzanego nastroju i tematu. Pierwszy utwór nazywa się "Normal American Kids" i opowiada o braku odnajdywania siebie w oczekiwaniach i założeniach dzieciństwa. Oczywiście, ludzie wyobrażają sobie, że uwielbiałeś być dzieckiem biegającym na dworze i grającym w baseball w letnim upale — a twoje wspomnienia mogą oszukiwać cię, byś myślał, że to czasami robiłeś — ale w większości ukrywałeś się w swoim pokoju. Stąd przechodzimy do utworów takich jak "Cry All Day", "Shrug and Destroy" oraz "Just Say Goodbye", smutnych utworów o zerwaniach i odpuszczaniu, oraz, eh, płaczeniu przez cały dzień. Emocjonalnym centrum albumu jest "Happiness", jeden z najlepszych utworów w całym katalogu Wilco. To wszystko stonowane gitary akustyczne, z Tweedy'm zmagającym się z miejscem swojej mamy w tym, jak odnosi się do innych ludzi, i otwarcie zastanawiającym się nad ciałem swojej mamy po jej śmierci — zastanawia się, co jest w jej trumnie, ponieważ przekazała swoje ciało nauce. "Tak smutno, że to nic/ Szczęście zależy od tego, kogo obwiniasz," śpiewa Tweedy w refrenie, zbierając lata psychoanalizy w 10 słowach. Nie słuchaj tego, jeśli miałeś trudny tydzień; pozostawi cię zrujnowanym.

To niezwykłe, że dotarłem tak daleko, nie wspominając o Harrym Nilssonie; oczywiście Schmilco jest hołdem dla przełomowego albumu Nilssona z 1971 roku, Nilsson Schmilsson. Harry nazwał swój album tak — i pojawił się na okładce w szlafroku, odmawiając spojrzenia w kamerę — ponieważ był zmęczony byciem Harrym Nilssonem, zmęczony oczekiwaniami wielkiej wytwórni, zmęczony życiem z etykietą ulubionego zespołu Beatlesów, i po prostu chciał tworzyć swoją muzykę i ją wydawać. Uzyskał autonomię, której pragnął, po tym jak jego album stał się hitem, i gonił swoją muzę przez serię coraz mniej komercyjnie opłacalnych albumów. Po ich głośnych bojach z wytwórnią 15 lat temu, Wilco walczyli o to samo prawo — aby tworzyć swoją muzykę po swojemu — i od tego czasu mieli doświadczenie Nilssona. Schmilco to to, co przychodzi następne.

Podziel się tym artykułem email icon
Profile Picture of Andrew Winistorfer
Andrew Winistorfer

Andrew Winistorfer is Senior Director of Music and Editorial at Vinyl Me, Please, and a writer and editor of their books, 100 Albums You Need in Your Collection and The Best Record Stores in the United States. He’s written Listening Notes for more than 30 VMP releases, co-produced multiple VMP Anthologies, and executive produced the VMP Anthologies The Story of Vanguard, The Story of Willie Nelson, Miles Davis: The Electric Years and The Story of Waylon Jennings. He lives in Saint Paul, Minnesota.

Koszyk

Twój koszyk jest obecnie pusty.

Kontynuuj zakupy
Podobne płyty
Inni klienci kupili

Darmowa wysyłka dla członków Icon Darmowa wysyłka dla członków
Bezpieczne i pewne zakupy Icon Bezpieczne i pewne zakupy
Wysyłka międzynarodowa Icon Wysyłka międzynarodowa
Gwarancja jakości Icon Gwarancja jakości